Wciągnęło mnie. Nie mogę uwolnić się od lasu.Może dlatego, że tuż obok mojego domu leśnicy wycięli niedawno kolejną wielką polanę, ogałacając Mazowiecki Park Krajobrazowy z następnego pięknego zakątka.Bardzo mnie to boli. Kochałam te strzeliste sosny i stare dęby. Spotykałam tam często dwa ogromne kruki, które ( tak sobie wmawiałam ) pozdrawiały mnie głośnym krakaniem.
Tak, więc dzisiaj trzecia część tryptyku, łkająca krwawym zachodem słońca :
Znowu użyłam tu materiałów przez siebie ufarbowanych. Najpierw wypikowałam tło tak, aby imitowało ukształtowanie terenu, potem na maszynie wyszyłam pnie i na końcu ręcznie doszyłam korony drzew.
Piękne, piękne pożegnanie lasu. Oglądam i oglądam wcześniejsze makatki-są świetne, z charakterem, z ujęciem jakiegoś szczególnego rysu, naprawdę podziwiam. Pozdrawiam, Ola Klimek
OdpowiedzUsuń