Koronawirus wepchnął kijek między szprychy czasu i nagle zrobiło się go więcej - dla rodziny, ogrodu, dla siebie. Zajrzałam, więc do kufra i wyciągnęłam z niego pracę zaczętą w zeszłym roku.
"Uciekające anioły" , tak miała się nazywać makatka , gdy przygnębiał mnie wszechobecny smog. Jeden z aniołów, ten odwrócony przodem, pokazuje twarz zakrytą maseczką. Anioły uciekają na znak protestu , jakby chciały dać nam do zrozumienia, że odlatują , bo za mało robimy, żeby zapobiec zanieczyszczeniom.
Dziś ta praca nabiera nowego sensu . Dziś nie można się dawać ponurym myślom. Trzeba mieć nadzieję, więc zmieniam tytuł na " Anioły nadlatują ! "
I powiem wam więcej. Już tu są ! Całe zastępy! Słyszycie delikatny szmer ich skrzydeł?
Tło czekało kilka lat . Miał być na nim balon i kukurużnik, ale mi się odechciało. W zeszłym roku przemówiło do mnie i powstały anioły. One też musiały poczekać kilka miesięcy. Brakowało mi czasu i energii.
Anioły są aplikacją. Chmury to aplikacja odwrócona. Żeby skrzydła odstawały, wszyłam pod spodem, u ich nasady , po koraliku. Skrzydła są w 3D, a całość ma 75x110 cm